Kategoria: WASZE

Ze sportową wizytą w… KokoszkachZe sportową wizytą w… Kokoszkach

W Narodowe Święto Niepodległości zaplanowano do rozegrania bardzo ważny mecz w ramach pomorskiej IV ligi. Lider tabeli – Jaguar Gdańsk podejmował na własnym stadionie trzeci zespół w tabeli, czyli Bałtyk Gdynia.

Od jakiegoś czasu było wiadomo, że to spotkanie będzie bardzo ważne w ramach walki o awans do III ligi. Dla Jaguara, który od kilku lat bez powodzenia o niego walczy, jak i dla Bałtyku Gdynia, który po niedawnym spadku z III ligi, chce na ten poziom szybko powrócić.

Gospodarze tego spotkania są w bardzo dobrej formie. Ostatnie ligowe spotkanie przegrali 19 sierpnia, kiedy musieli uznać wyższość Gryfa Słupsk. Od tamtego momentu zanotowali dziesięć zwycięstw i tylko jeden remis. Nic więc dziwnego, że w tej formie zajmują pierwsze miejsce w lidze, wyprzedzając Gryf Słupsk oraz swojego sobotniego rywala – Bałtyk Gdynia.

Bałtyk poza średnim początkiem sezonu również radzi sobie całkiem nieźle. Oczywiście oczekiwania kibiców są jeszcze większe i sięgają one szybkiego powrotu do III ligi. Czwarta liga jest akurat w tym sezonie bardzo mocna, więc o awans w tym sezonie nie będzie tak łatwo. Zespół do tego spotkania przystępował z serią ośmiu kolejnych zwycięstw, pokonując na swojej drodze m.in. Gryfa Słupsk czy Gryfa Wejherowo. Poprzedni raz przegrał ponad dwa miesiące temu, kiedy to uległ w 7 kolejce z MKS Władysławowo 3-2.

Mecz zapowiadał się więc niezwykle ciekawie, ponieważ obie drużyny punktują w tym sezonie bardzo dobrze, a do tego dawno przegrały swoje ligowe mecze. Oba kluby bardzo chciały zdobyć komplet punktów, który znacząco by im pomógł w skutecznej walce o III ligę. Organizatorzy spotkania również zadbali o dobrą frekwencję. Od kilku dni, na swoich mediach społecznościowych zapraszali wszystkich sympatyków klubu na mecz, zachęcając ich do tego darmowym grillem i ciepłymi napojami. Warto docenić starania klubu, ponieważ nie jest to często spotykana praktyka na piłkarskich boiskach, gdzie czasem się zdarza, że nawet na mecz piątego poziomu rozgrywkowego trzeba zapłacić za bilet, nie wspominając o darmowych atrakcjach.

Kibice zatem stawili się tłumnie na stadionie Jaguara Gdańsk w sobotnie, bardzo ładne i słoneczne przedpołudnie, zapełniając całe trybuny, aby obejrzeć mecz na szczycie IV ligi.

Pierwsza połowa spotkania toczyła się głównie w środku pola. Oba zespoły chciały przede wszystkim nie stracić bramki, która znacząco utrudniłaby ich sytuację na boisku. Dużo było walki i sytuacji kontaktowych, które nie przełożyły się jednak na dominację jednej ze stron. Zarówno Jaguar, jak i Bałtyk stworzyli sobie groźne sytuacje, których jednak nie potrafili zamienić na bramki. Do przerwy oba zespoły schodziły przy wyniku 0-0. Mimo braku bramek mecz był dynamiczny i mógł się podobać. Szybko zleciało pierwsze 45 minut spotkania, co najlepiej świadczy o jego poziomie.

W drugiej części spotkania widowisko stało się jeszcze bardziej otwarte. Do tego w 54 minucie spotkania gospodarze wyszli na prowadzenie. Bramkę zdobył Marcin Pietrowski, który strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pokonał bramkarza Bałtyku Gdynia. Zdobyta bramka motywująco podziałała na gości, którzy w 68 minucie doprowadzili do wyrównania. Zespołową akcję Bałtyku wykończył celnym strzałem Szymon Rychłowski. Na straconą bramkę bardzo szybko odpowiedzieli gospodarze, którzy w 76 minucie, za sprawą Janusza Surdykowskiego zdobyli drugiego gola w tym spotkaniu i ponownie wyszli na prowadzenie. Ostatnie minuty spotkania przyniosły liczne ataki zawodników gości. Stworzyli oni sobie kilka groźnych sytuacji, jednak żadnej z nich nie udało się wykorzystać.

Komplet punktów pozostał więc w rękach (a raczej: w nogach) zawodników Jaguara Gdańsk, którzy dzięki tej wygranej umocnili się na pierwszej pozycji w tabeli. Dla Bałtyku Gdynia porażka oznacza trudniejszą sytuację w walce o pierwsze miejsce w tabeli, ponieważ Jaguar uciekł im już na sześć punktów. Na ich szczęście punkty zgubił Gryf Słupsk, który niespodziewanie przegrał z Powiślem Dzierzgoń.

Do rozegrania w tej rundzie pozostanie jeszcze jedna kolejka. Jaguar Gdańsk zagra swój mecz na wyjeździe ze Startem Miastko, czyli drużyną która zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Można więc przypuszczać, że gracze będą bardzo mocno skoncentrowani, aby pewnie pokonać Start i dopisać kolejce trzy punkty by spokojnie przygotować się do rundy wiosennej. Bałtyk z kolei podejmie na własnym obiekcie Spartę Sycewice, która również teoretycznie nie będzie faworytem tego spotkania.

W rozgrywkach IV ligi pozostał więc tylko jeszcze jeden piłkarski weekend. Pomału czas już na podsumowania rundy. Są zespoły które mogą tą jesień zaliczyć do udanych, jak i takie, które w przyszłym roku znacząco będą musiały poprawić swoją grę i sytuację w tabeli. Jak wielu obserwatorów, również i ja uważałem, że IV liga będzie bardzo ciekawa i kilka dobrych zespołów będzie walczyło o promocję do wyższej ligi. Taką też sytuacje obecnie mamy, a który zespół wygra ligę, może okazać się dopiero pod sam koniec sezonu.

Jarosław Kościelak - Pilkapomorze.blogspot.com

Ze sportową wizytą w… ŻukowieZe sportową wizytą w… Żukowie

Runda jesienna w pomorskiej A klasie niedługo się kończy. Zespołom pozostały dwie kolejki do rozegrania i wkrótce będą mogły odpocząć od ligowej rywalizacji. Sytuacja w tabeli w drugiej grupie gdańskiej wygląda tak, że prowadzi Amator Kiełpino, wyprzedzając m.in. Orlik Przodkowo czy rezerwy Czarnych Pruszcz Gdański. Z kolei na dole w tej grupie A klasy odstają dwie drużyny – GTS Pruszcz Gdański oraz GTS Rotmanka, które w swoim dorobku mają odpowiednio 4 i 3 punkty. Do tego drużyna z Pruszcza Gdańskiego nie wygrała w tym sezonie żadnego meczu.

W sobotę, 4 listopada wybrałem się do Żukowa, na stadion przy ulicy Książąt Pomorskich, aby obejrzeć przedostatnią kolejkę A klasy i spotkanie pomiędzy GKS Żukowo a Orłem Straszyn. Gospodarze w tym sezonie radzą sobie bardzo dobrze. Świadczy o tym fakt, że w dotychczasowych spotkaniach uzbierali pięć punktów więcej, niż w całym poprzednim sezonie. Zdobyte 22 punkty plasują ich na wysokim, czwartym miejscu w tabeli. Ich rywal – Orzeł Straszyn, przed tym spotkaniem miał na swoim koncie 12 punktów i zajmował miejsce w dolnych rejonach tabeli.

Początek spotkania ułożył się lepiej dla gości, którzy w pierwszych minutach spotkania mieli trzy doskonałe sytuacje do objęcia prowadzenia. Żadnej z nich nie udało im się niestety wykorzystać, jednak pokazało to z jakim nastawieniem przyjechali na ten mecz. Nie przestraszyli się rywala, który znajdował się od nich wyżej w tabeli.

Swoją przewagę udokumentowali w 10 minucie meczu, kiedy zdobyli bramkę i wyszli na prowadzenie. Drużyna GKS Żukowo niepewnie weszła w to spotkanie, popełniając wiele błędów i ustępując rywalom w walce na boisku. Dobra gra Orła Straszyn sprawiła, że jeszcze w pierwszej połowie podwyższyli prowadzenie w tym meczu. Gospodarze przebudzili się dopiero pod koniec pierwszej części gry i zdobyli kontaktowego gola, dzięki któremu schodzili na przerwę przegrywając tylko jedną bramką.

W pierwszej części spotkania drużyną lepszą byli goście, którzy stworzyli sobie więcej podbramkowych okazji. Gospodarze poza zdobytą bramką przed przerwą nie mieli za wielu dogodnych sytuacji. Przez całą pierwszą połowę byli tłem dla niżej notowanej drużyny ze Straszyna.

Na drugą odsłonę bardziej zmotywowani wyszli już gospodarze, którym bardzo pomogła bramka strzelona tuż przed przerwą. Ich lepsza gra sprawiła, że w 53 minucie spotkania wyrównali stan meczu. Kiedy wydawało się, że to zawodnicy GKS pójdą za ciosem i strzelą kolejną bramkę, tę niespodziewanie strzelili goście. W końcowych minutach meczu bramki na wagę remisu szukali gospodarze, jednak ich próby były nieskuteczne. Pomimo licznych szans obu drużyn wynik meczu nie zmienił się i Orzeł Straszyn pokonał na wyjeździe GKS Żukowo 3-2.

Orzeł dzięki tej wygranej dopisał sobie bardzo ważne trzy punkty do swojego dorobku. Dla gospodarzy ta porażka trochę skomplikowała ich sytuację w tabeli. Nie wykorzystali swojej szansy by wskoczyć na drugie miejsce w tabeli. Pomimo tego nadal obecna ich sytuacja w lidze jest bardzo dobra.

Za tydzień czeka ich ważny mecz z Potokiem Pszczółki i jeżeli go wygrają, to będą w bardzo dobrej sytuacji przed rundą wiosenną. Orzeł Straszyn z kolei podejmie Koronę Cedry Małe, czyli zespół o podobnym dorobku punktowym i również znajdujący się w środku tabeli.

Ostatnia kolejka spotkań może więc przynieść jeszcze parę niespodzianek, a następna dawka sportowych emocji w A klasie będzie już w przyszłym roku.

Jarosław Kościelak - Pilkapomorze.blogspot.com

Ze sportową wizytą w ChwaszczynieZe sportową wizytą w Chwaszczynie

Nie tak dawno rozpoczął się sezon 2023/24, a już pomału zbliża się koniec rundy jesiennej. W pierwszej grupie gdańskiej klasy okręgowej do zakończenia pierwszej części sezonu pozostały raptem cztery kolejki. Na pierwszym miejscu w tabeli znajdują się Czarni Pruszcz Gdański, którzy poza jedną przegraną, mają w swoim dorobku komplet zwycięstw. Sprawcami tej jedynej porażki lidera byli w ubiegłej kolejce zawodnicy KS Chwaszczyno. W sobotnie popołudnie odwiedziłem więc drugi raz Chwaszczyno, żeby zobaczyć 14 serię gier i pojedynek miejscowego KS –u z drużyną GKS Sierakowice.

Gospodarzom, mimo pokonania lidera, w obecnym sezonie idzie średnio. Na swoim koncie mają 16 punktów, dzięki którym zajmują pozycję w środku stawki. Goście przed tym spotkaniem w swoim dorobku mieli jeszcze mniej punktów – tylko 11, co plasowało ich w dolnych rejonach tabeli. Ostatnie ich ligowe mecze to dwa remisy i jedna porażka, więc w tej kolejce szukali punktów, które znacząco poprawią ich sytuację w lidze.

Mecz zaczął się od mocnego uderzenia ze strony gospodarzy, którzy już w trzeciej minucie spotkania wyszli na prowadzenie. Szybko zdobyta bramka w tym spotkaniu mogła być dobrym prognostykiem przed obejrzeniem większej ilości bramek w tym spotkaniu. Tak też się stało. Po dobrym wejściu w mecz, drużyna KS Chwaszczyno oddała inicjatywę gościom, którzy szybko to wykorzystali. W 14 minucie gry zdobyli wyrównującą bramkę po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy. Jeszcze w pierwszej połowie niespodziewanie odwrócili stan meczu i wyszli na prowadzenie po przepięknym strzale z dystansu.
Na przerwę gospodarze schodzili przegrywając 1-2 z GKS Sierakowice. Wynik dość dobrze oddawał obraz gry, w której lepiej prezentowali się goście. Posiadali częściej piłkę i mieli większą kontrolę nad sytuacją na boisku.

Druga odsłona meczu zmieniła się na korzyść zespołu z Chwaszczyna. Po przerwie wyszli oni mocno zmotywowani i w pełni skupieni na odwróceniu losów spotkania. Ich lepsza gra szybko przyniosła rezultaty. W 67 minucie zdobyli wyrównującą bramkę po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego. Od tego momentu na boisku widoczni byli głównie gospodarze, którzy zaczęli śmielej atakować rywali. Goście w końcowych minutach meczu ograniczali się do szybkich kontrataków, po których stworzyli sobie kilka groźnych okazji do zdobycia bramki. Mimo licznych ataków z obu stron, kilku poprzeczek i bardzo ciekawej końcówki spotkania, kibice nie zobaczyli więcej bramek i mecz zakończył się podziałem punktów.

Z przebiegu spotkania bardziej zadowoleni mogą być goście, którzy grając na wyjeździe z drużyną znajdującą się wyżej w tabeli od nich, wywalczyli remis. Mimo lepszej pierwszej połowy, w drugiej głównie się bronili i liczyli na dowiezienie jednego punktu. To im się zresztą udało i w perspektywie walki o ligowy byt ten remis może być niezwykle ważny na koniec sezonu. Dla KS Chwaszczyna wynik tego spotkania pozostawia niedosyt, ponieważ po bardzo udanej poprzedniej kolejce i pokonaniu niekwestionowanego lidera tabeli, liczyli na komplet punktów przed własną publicznością, w dodatku z niżej notowanym rywalem. Ta sztuka im się jednak nie udała i kolejnych punktów będą za tydzień szukać w Kartuzach, gdzie zagrają z rezerwami Cartusii Kartuzy.
GKS Sierakowice w przyszłej kolejce czeka kolejny niezwykle ważny mecz. Zagrają u siebie z Błyskawicą Reda Rekowo Dolne, czyli przedostatnim zespołem w tabeli. Wygrany tego spotkania może dużo namieszać w dole tabeli i znacząco poprawić swoją sytuację, więc na brak emocji w lidze okręgowej nie będziemy narzekać.

Jarosław Kościelak - Pilkapomorze.blogspot.com

Ze sportową wizytą w… SopocieZe sportową wizytą w… Sopocie

Mamy już październik, a to oznacza, że jesteśmy już za półmetkiem rundy jesiennej w pomorskiej A klasie. W pierwszej grupie gdańskiej za nami 8 z 13 kolejek zaplanowanych w tym roku. Na szczycie tabeli znajdują się trzy zespoły, które mają w dorobku identyczną liczbę punktów. Są to Dragon Bojano, OKS Janowo oraz Start Mrzezino, które dotychczas zanotowały zaledwie jedną porażkę, wygrywając pozostałe swoje spotkania i gromadząc 21 oczek.

W dziewiątej serii gier, 14 października, Ogniwo Sopot na stadionie przy ulicy 23 Marca podejmowało drugi zespół w tabeli – wspomniane wcześniej OKS Janowo. Gospodarze od początku sezonu wywalczyli 14 punktów, na które złożyły się cztery zwycięstwa, dwa remisy oraz dwie porażki. Taki bilans pozwalał im zajmować piąte miejsce w tabeli, ze stratą sześciu punktów do wymienionej wyżej trójki. W spotkaniu tym gospodarze nie byli uważani za faworyta, jednak atut własnego boiska i chęć zbliżenia się do czołowej trójki mogły dawać nadzieję, że emocji na boisku nie zabraknie.

W mecz lepiej weszli jednak goście, którzy tego popołudnia jako pierwsi zdobyli bramkę. W 14 minucie spotkania prowadzenie dało im bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego. Chwilę później, w 21 minucie, było już 2-0 po szybkiej i zespołowej akcji zawodników OKS Janowo. Gospodarze otrząsnęli się dopiero w 30 minucie, kiedy stworzyli sobie pierwszą groźną sytuację do zdobycia bramki. W 38 minucie gry Ogniwu Sopot udało się zdobyć bramkę kontaktową i nawiązać kontakt z rywalem. Na to bardzo szybko odpowiedzieli goście, którzy tuż przed przerwą dołożyli kolejną bramkę, która pozwoliła im zejść do szatni z prowadzeniem 3-1.

Spotkanie w pierwszej połowie było bardzo otwarte. Lepsi w nim byli goście, którzy potwierdzili to zdobywając trzy bramki. Z kolei gospodarze pierwszą część meczu chcieliby chyba zapomnieć i znacznie poprawić swoją grę, by w drugiej połowie móc powalczyć o korzystny wynik. Po przerwie widoczna była zmiana gry u gospodarzy. Zaczęli lepiej grać i stwarzać sobie coraz więcej groźnych sytuacji. Ich starania długo nie przynosiły efektów. Dopiero w 81 minucie spotkania, ponownie po pięknym strzale z rzutu wolnego, zdobyli kontaktową bramkę. Końcówka spotkania to już typowa walka o zdobycie trzeciej bramki dla Ogniwa. Gracze z Sopotu akcja po akcji stwarzali zagrożenie pod bramką OKS Janowo, jednak ich wysiłki nie przynosiły efektu. Nerwowe ostatnie minuty meczu przyniosły również czerwone kartki. Meczu w komplecie nie ukończyło zarówno Ogniwo Sopot, jak i OKS Janowo.

Zmiany wyniku kibice jednak nie zobaczyli. Spotkanie zakończyło się wygraną gości 3-2, którzy ciężko wywalczyli ważne dla nich punkty. Dzięki nim nadal znajdować się będą na szczycie tabeli.

Dla zespołu Ogniwa Sopot przegrane spotkanie utrudnia sytuację w tabeli i skuteczną walkę o awans. Po dziewięciu kolejkach uciekają mu zespoły prowadzące w ligowej stawce. Aby je dogonić, musi mieć nadzieję, że czołowe zespoły wpadną w kryzys i zaczną gubić punkty. Jednak aby taki scenariusz był możliwy, Ogniwo Sopot powinno wreszcie zacząć wygrywać swoje mecze.


Jarosław Kościelak - Pilkapomorze.blogspot.com