Żeby wszystko było oczywiste – nie szukam sensacji – przeciwnie – jest mi przykro, że na horyzoncie pojawia się kolejny konflikt między klubem, a związaną z nim Akademią Piłkarską. Jest mi tym bardziej przykro, że sprawa dotyczy Bałtyku Gdynia, bo to klub, który darzę szacunkiem, zwłaszcza za swoją pracę z młodzieżą. Nie jest łatwo pracować w mieście, gdzie istnieje inny klub, który obecnie plasuje się wyżej w sportowej hierarchii, który choćby tylko z tego tytułu będzie trudną konkurencją w pozyskiwaniu z miasta i okolic zdolnej piłkarsko młodzieży. A jednak w Bałtyku zawsze dobrze pracowali. Osobiście pomagam wokół piłki juniorskiej od ponad dekady i uważam ten klub za wzór do naśladowania. Zawsze życzliwi dla rywali, nawet tych słabszych. Zawsze chętni do pomocy, do ustalenia nowego terminu meczu, jeśli pojawia się u rywala taka potrzeba. Zawsze ogarnięci trenerzy, spokojnie podchodzący do swojej pracy z dziećmi, bez krzyku, bez ciśnienia, bez szaleństwa. Dlatego szczerze życzę, żeby rysujący się konflikt Klubu z Akademią został zażegnany z pożytkiem dla wszystkich.
Moda na akademie piłkarskie przy klubach trwa od lat. Dlaczego powstają? Pewnie odpowiedź jest jak zawsze złożona, albo jest jak zawsze prosta: jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o… wiadomo.
Kilka lat temu rywalizowaliśmy w lidze z zespołem klubu ROZSTAJE Gdańsk. W pewnym momencie rodzice zawodników uznali, że lepszym rozwiązaniem będzie odejście z klubu i stworzenie własnymi siłami nowego klubu ze swoimi zawodnikami i opłacanym przez siebie trenerem. Istnieli trzy sezony, potem oddali zawodników do Polonii Gdańsk, następnie Polonia wycofała juniorów z rozgrywek zamykając ten etap sportowej działalności.

Była także Akademia Piłkarska Lechii Gdańsk. Kiedy klub z Traugutta nie radził sobie z ogarnięciem struktur juniorskich, rozsądne wydawało się stworzenie akademii piłkarskiej, jako osobnego bytu, samodzielnego stowarzyszenia. Skończyło się, kiedy przyszło do rozliczeń finansowych i transferów. Dziewczynki i chłopcy zgrupowani w Akademii byli dumni z grania w barwach Lechii i pewnie nie mogli pogodzić się z faktem, że w pewnym momencie musieli na swoich koszulkach meczowych zakrywać herb swojego ulubionego klubu. Akademia musiała zmienić nazwę na APLG Gdańsk, potem oddali większość swoich zespołów do Jaguara Gdańsk, a drużyny kobiece ostatnio przekształciły się w AP LOTOS Gdańsk.

Akademia powstała również w Kowalach. W pewnym momencie trenerzy grup młodzieżowych uznali, że secesja od klubu będzie dobrym rozwiązaniem. Oczywiście jednym z rezultatów takiej decyzji okazał się brak możliwości rozgrywania swoich meczów w Kowalach. A że w naszym regionie boisk do grania jest jak na lekarstwo, zwłaszcza w okresie jesiennym, czy zimowym, to swoje mecze muszą rozgrywać w Goszynie, albo na Oruni.

W Gdyni Akademia Piłkarska Bałtyku Gdynia powstała w 2013 roku. Kilka lat temu, kiedy SKS Bałtyk Gdynia przechodził bardzo poważne kłopoty organizacyjno – finansowe, stworzenie akademii, jako osobnego bytu prawnego, było jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Po prostu próbowano znaleźć rozwiązanie niewdzięcznej sytuacji, kiedy składki rodziców za treningi ich pociech zostawały przejmowane przez komornika. Wtedy wydawało się to dobrym rozwiązaniem. Obecnie, kiedy sytuacja finansowa w klubie została naprawiona, okazało się, że trudno znaleźć porozumienie i ustalić kto, gdzie i za ile ma grać, przejmować młodzież itp. A jest się o co spierać, bo młodzież bardzo zdolna, wyszkolona, dobrze radzi sobie w rozgrywkach ligowych. Juniorzy Starsi wygrali w tym sezonie rozgrywki w lidze wojewódzkiej i będą walczyli wiosną o Centralną Ligę Juniorów.
Rozwiązania sporu nie widać. Przeniósł się on już do gabinetów prawników, gdzie ustala się prawa do używania herbu klubowego, do nazwy klubu. Do tego dochodzi jeszcze spora finansowa dotacja miejska dla obecnie istniejącego podmiotu akademii, która przecież za chwilę, jeśli strony nie dojdą do porozumienia, może być zmuszona do zmiany nazwy. W takich sytuacjach często problemem staje się także wynajęcie boiska dla bardzo licznego (około 300 zawodników) grona trenującej i grającej młodzieży.
Sytuacja jest nerwowa, wszyscy przerzucają się publicznymi oświadczeniami, a to nigdy nie prowadzi do szybkiego porozumienia.

Swoje oświadczenie, oczywiście, musieli dorzucić nawet kibice. Kibice zawsze czują potrzebę zabierać głos i fani Bałtyku nie różnią się pod tym względem od innych. Zajęli stanowisko i opowiedzieli się w tym sporze po stronie klubu.
Czym to się skończy? Czy oba kluby dojdą do porozumienia dla dobra zawodników grających w biało – niebieskich barwach gdyńskiego Bałtyku? Czy skończy się jak w Gdańsku i znowu trzeba będzie zaszywać i zaklejać klubowe herby na koszulkach
