Obejrzałem ostatnio fragmenty meczu eliminacyjnego Mistrzostw Europy U-21. Polska przegrała 0-3 z Bułgarią.
Tym razem batów nie dostali od Hiszpanów znajdujących się na piłkarskim poziomie niedostępnym dla naszych zawodników. Tym razem była to przeciętna ekipa Bułgarów.Dawno temu popularne było w światku sportowym stwierdzenie, że wszystkiemu winni są dziennikarze i cykliści. Tych rowerzystów to bym teraz zostawił w spokoju, ale o „dziennikarzach” to parę zdań znowu chciałbym napisać.Znowu to samo. Pompowanie balonika, wmawianie nieświadomym, niedzielnym kibicom, że mamy świetną drużynę, świetnego trenera i równie świetnych zawodników. Że Robert Gumny i Kamil Józwiak są tak świetnymi piłkarzami, ze właściwie nie wiadomo dlaczego nie grają jeszcze w Juvetusie Turyn, albo Barcelonie.
Ludzie piszą te głupoty bez umiaru, a potem cała reszta to przyjmuje bez jakiejkolwiek refleksji. Facet kiwnął trzy razy udanie jakiegoś kulawego defensora z polskiej ligi i od razu robi się z niego gwiazdora. A ludzie oglądający piłkę wybiórczo nie rozumieją potem dlaczego ten, czy tamten zawodnik jednak wyraźnie odstaje od rywali. kopie się po czole, podaje piłkę z autu do przeciwnika itp. Kiedy dziennikarze oceniają jakiegoś polskiego zawodnika, to zauważają jedynie pozytywne zagrania, zupełnie przemilczając te nieudane, choć tych drugich jest zdecydowanie więcej. Zamiast rzetelności dziennikarskiej – mamy zakłamaną, skrzywioną rzeczywistość. Ja naprawdę znam na wylot polskich piłkarzy, obserwuję ich od wielu lat. Wiem jakie mają możliwości i jak wysoko (albo raczej nisko) wisi nad nimi sufit. Nie potrzebuję usłużnych „dziennikarzy”, nierzetelnych komentatorów, dla których proste i celne kopnięcie piłki do bramki rywala nazywają „nieprawdopodobnym” wydarzeniem.
Bartosz Bida, fajny, młody chłopak, strzelił na początku sezonu dwa gole dla Jagiellonii i od razu „dziennikarze” zrobili z niego gwiazdę. Zawodnik kolejki, powołanie, a jakże, do reprezentacji młodzieżowej, szaleństwo. Od połowy sierpnia napastnik z Białegostoku gola w lidze już nie zdobył, w reprezentacji młodzieżowej zresztą też. Chłopak ma 18 lat, pewnie trochę talentu. Od jego pracy i podejścia do życia będzie zależało to, jakim zostanie piłkarzem. Nie promujmy go na siłę, bo wszyscy zrobimy sobie i jemu krzywdę. Skończy się tak, jak wczoraj w meczu w Sofii.Kojarzycie FC Liverpool? Pewnie wielu kojarzy, żart. Grali dwa tygodnie temu mecz EFL Cup z Arsenalem. Spotkanie rozgrywane pomiędzy meczami Champions Leaque a prestiżowym spotkaniem ligowym z Man City, dlatego skład Liverpoolu mocno rezerwowy. Mega ofensywny mecz, trochę błędów w obronie, ale akcja za akcję w ataku. Gol za gol. W ataku The Reds Harvey Elliott z rocznika 2003, obok Rhian Brester (2000). Na prawej obronie Neco Williams – rocznik 2001. I chłopak, który rozgrywał całe spotkanie, 90 minut, w ostatniej akcji meczu jeszcze miał zdrowie żeby pobiec prawym skrzydłem, kiwnąć dwóch obrońców i cudownie dośrodkować. Asysta na miarę remisu. Potem karne i decydującego gola na wagę awansu zdobywa Curtis Jones ( z rocznika 2000). Zresztą sami zobaczcie: