Obejrzałem mecz z Austrią
Obejrzałem wczoraj mecz piłkarskiej reprezentacji Polski z Austrią. Obejrzałem nie dlatego, że lubię oglądać mecze polskiej kadry. Przeciwnie, zazwyczaj tego nie robię. Teraz zrobiłem to tylko dlatego, żeby mieć własny pogląd, a właściwie, aby ten pogląd utrwalić.

Mecz był zasadniczo żenujący w naszym wykonaniu. Przez większość minut ustawiliśmy dramatyczny autobus na linii 20 metra i próbowaliśmy rywalom za wszelką cenę przeszkadać w grze. Udało się wyprowadzić ze dwie, trzy kontry, to wszystko. Sytuacji bramkowych 5-21 na korzyść gości. Podań, zagrań piłką około 300 przy ponad 600 Austriaków. Nie próbujcie mi zatem wmawiać, że zagraliśmy nieźle, że trzeba szanować punkt i tym podobne bzdury. Artur Wichniarek, komentujący to spotkanie, co chwilę chwalił kolejnych polskich piłkarzy. Że Fabiański i Krychowiak świetni, że Bielik i Zieliński bardzo dobrzy, że Kędziora dobry, że Grosicki dobre momenty, że Kownacki zagrał dobre spotkanie. Ludzie! Po co to wszystko? Czy my naprawdę nie możemy zdobyć się na nutkę samokrytyki i rzetelnej oceny? Serio, ci piłkarze, poza Fabiańskim (i mimo wszystko Krychowiakiem) grali tak fajnie, że nie mogliśmy się nadziwić?
Uważam, że problem gry naszej kadry, nie leży w samych zawodnikach, nie leży nawet w prowadzącym te kadrę Jerzym Brzęczku. Problem leży w nas, kibicach. W naszych nieokiełznanych, rozbuchanych oczekiwaniach. Te oczekiwania są każdorazowo podsycane chórem internetowych dziennikarzy, influenserów, mejwenów, czy jak tak oni siebie nazywają. Wmawiają nam, że mamy światowej klasy piłkarzy, że są rewelacyjni, że muszą świetnie grać. Kiedyś zaczęli promować biednego Bartka Kapustkę (pamiętacie gościa?), piali z zachwytu nad kazdym z jego dobrych zagrań, a kiedy chłopak nie udźwignął ciężaru odpowiedzialności i dziś nikt nie ma pojęcia czy, i gdzie ewentualnie Bartek gra, po prostu odstawili go na boczny tor, przerzucając swoje mało obiektywne oceny na innych. Na przykład na Krystiana Bielika. Teraz to on jest mesjaszem polskiej kadry. Gdyby przyjrzeć się szczegółowo grze i poszczególnym zagraniom jego i np. Jana Bednarka, to zobaczylibyśmy bardzo dużą, zbyt dużą, ilość poważnych błędów. Ale nasi kibice oraz influenserzy mają taką przypadłość, że zawsze zauważają i wynoszą tylko te udane zagrania, przemilczając te nieudane. Nie ma to nic wspólnego z rzetelną oceną, a tylko taka sprawi, że zrozumiemy, iż fakt, że Krystian Bielik w wieku 22 prawie lat gra tylko w drugiej lidze angielskiej i gdyby był tak świetny, to Arsenal zarobiłby na nim sporo pieniędzy. Piotr Zieliński, chciałbym tylko zauważyć, ciągnie już 26 rok życia, a większość polskich kibiców nie może do tej pory pozbyć się tej śmiesznej etykietki, że młody i zdolny i że czekamy na przebudzenie.
Oni po prostu lepiej już grać nie będą. Są tacy, jacy są. Z każdym rokiem coraz słabsi, coraz bardziej podatni na kontuzje. Wystawienie do tego meczu Błaszczykowskiego, to jakieś szaleństwo. Kuba to sympatyczny chłopak (podobno), ale w jego wieku i przy jego zdrowiu, piłkarskiego świata już nie zbawi.
Grosicki dwa razy w roku jest łączony z transferem do wielkiego klubu (przymajmniej według naszych dziennikarzy) i za każdym razem zostaje w jednym ze słabszych klubów drugiej ligi angielskiej. Zieliński i Milik wcale nie odgrywają pierwszoplanowej roli w Napoli, a Pio, Pio, Piątek, to już nawet nikt nie pamięta, kiedy ostatnio gola strzelił w Milanie.
Całą reszta też nie jest lepsza. Grają, jak potrafią na co dzień, a potem od święta przychodzi taki mecz, jak ten wczoajszy z Austrią…