CZARNI PRUSZCZ GDAŃSKI - ARKA II GDYNIA
Obecny sezon RWS Investment Group IV ligi jest już na dobre rozpoczęty. Dotychczas rozegranych zostało 13 kolejek, w których pomorskie drużyny walczą o ligowe punkty i jak najwyższą lokatę. Na prowadzeniu jest zespół Wikędu Luzino, który bardzo pewnie prowadzi w lidze, mając na swoim koncie tylko jedną porażkę. Jedyną ekipą, która stara się dotrzymać jej kroku są rezerwy Chojniczanki Chojnice, które mają jeden rozegrany mecz mniej, ze stratą do lidera 3 punktów. Pozostała część drużyn skupia się głównie na walce o jak najlepsze miejsce na zakończenie sezonu, a kilka zespołów o ligowy byt.
Dla Czarnych Pruszcz Gdański oraz rezerw Arki Gdynia, którzy spotkali się w 14 kolejce spotkań, ten mecz był o umocnienie się w środku ligowej tabeli. Gospodarze – Czarni Pruszcz Gdański - dotychczas zdobyli 17 punktów, na co składa się 5 zwycięstw oraz dwa remisy. Goście z Gdyni tych punktów mieli 20, zwyciężając o jeden mecz więcej niż ich sobotni rywale. Obie drużyny zajmowały miejsca blisko siebie, więc kibice zebrani 22 października 2022 roku liczyli na korzystny rezultat z rywalem z Gdyni.
W sobotnie przedpołudnie, na stadionie przy ulicy Chopina, zgromadziło się całkiem sporo sympatyków, którzy czekali na dobry występ zawodników. Mieli prawo mieć takie oczekiwania, bowiem w poprzedniej kolejce ich drużyna u siebie wysoko pokonała Gryfa Słupsk – aż 4-0.
W oczekiwaniu na pierwszy gwizdek spotkania, spiker znany szerszej publiczności – Marcin Gałek, przedstawił obie jedenastki, które chwile później ruszyły do walki o punkty.
Od początku spotkania gospodarze chcieli pokazać, że z ich boiska tak łatwo punktów się nie wywozi i bardzo pewnie weszli w mecz. W pierwszych minutach mieli kilka niezłych sytuacji do zdobycia prowadzenia, jednak dobrze prezentowała się obrona rezerw Arki Gdynia.
W 20 minucie kolejną bardzo dobrą okazję mieli Czarni, jednak po akcji prawą stroną boiska piłka wylądowała na słupku, a groźną dobitkę obronił bramkarz Arki. Kolejne ostrzeżenie gospodarze dali w 28 minucie, kiedy to z linii bramkowej piłkę wybił obrońca. To był jednak ich ostatni sygnał dla gości, aby poprawili swoją grę. W 34 minucie prowadzenie objęli gospodarze, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkę zdobył Maciej Jankowski.
Pomimo jednej bramki, mecz w pierwszej połowie mógł się podobać. Było kilka naprawdę ciekawych sytuacji, jedna i druga drużyna starała się pokazać jak najlepiej ze swojej strony, groźniej atakowali jednak gospodarze. Kibice nie wynudzili się w pierwszych 45 minutach, a taki wynik mógł przypuszczać, że w drugiej połowie spotkanie może zrobić się jeszcze ciekawsze.
Tak też się stało, z tą różnicą, że na drugą połowę lepiej weszli goście, którzy chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę i doprowadzić do wyrównania. Od wyjścia z szatni, bardzo mocno, mówiąc po piłkarsku – przycisnęli gospodarzy, licząc, że uda się złamać obronę Czarnych. Po kilkunastu minutach ładnej gry Arki to jednak gospodarze pokazali, kto grał tego dnia u siebie.
W 58 minucie bramkę strzelił Marek Jarczewski, który z kilku metrów pokonał bramkarza gości. Po tej bramce zespół z Gdyni wyraźnie opadł, co bardzo dobrze wykorzystali gospodarze, którzy od tego momentu starali się kontrolować grę. Mieli kilka okazji do podwyższenia prowadzenia, jednak bardzo dobrze na posterunku stał bramkarz Arki Gdynia.
W ostatnich minutach mocniej zaczęli atakować goście, jednak brakowało ostatniego podania lub celnego strzału. Po jednym z takich ataków, kiedy w poszukiwaniu kontaktowej bramki ruszyli goście, bardzo szybką i skuteczną kontrą popisali się zawodnicy Czarnych Pruszcz i po sytuacji sam na sam z bramkarzem ustalili wynik spotkania na 3-0, a strzelcem bramki został Marcin Adamkiewicz.
Ta wygrana pozwoliła gospodarzom na zdobycie trzech oczek i zrównanie się punktami z ich sobotnim rywalem. Obie drużyny plasują się cały czas w środku tabeli i można chyba zaryzykować stwierdzenie, że w tych okolicach znajdą się pod koniec sezonu. Do walczących o awans zespołów brakuje im sporo punktów, a przed drużynami broniącymi się przed spadkiem mają dużą przewagę.
Tak się sytuacja przedstawia w październiku, ale do końca sezonu sporo spotkań, w których można sprawić kibicom i sobie niejedną niespodziankę.
TEKST I FOTO: Jarosław Kościelak